1) Po przebudzeniu się na plantacji herbaty okazało się, iż jesteśmy atrakcją dzieci schodzących do szkoły. Sami po spakowaniu namiotów wybraliśmy się zobaczyć piękny wodospad.
2) Na jedną dobę zmieniliśmy tuk tuka na kolej. W jedną stronę było tylu pasażerów, iż nie szło domknąć drzwi -dzięki temu widzieliśmy piękne widoki. W drodze powrotnej wybraliśmy najniższą klasę... w której jednak udało się usiąść przy oknie.
3) Wraz z pielgrzymującym miejscowymi (głównie buddystami) zdobyliśmy nocą najdziwniejszy w moje "karierze" górskiej szczyt (dwutysięcznik Aram's Peak). Podejście około 1000m w górę... wszystko po schodach, oświetlone latarniami (od drugiej strony trasa o przewyższeniu 2000m również całą oświetlona). Śpimy wraz z innymi pod wiatą 200m poniżej szczytu.
Po zejściu piękna i młoda dziewczyna ze Sri Lanki w ramach "uśmierzania bólu" (takie namioty były po drodze) naciera Piotrkowi stopy jakąś maścią.
4) Safari. Negocjacje cen Safari to mógłby być osobny rozdział. Nie jesteśmy w tym dobrzy... ale niestety trudno powiedzieć jaka jest najniższa stawka. Sri Lanka staje się oblegana przez turystów i miejscowi na tym korzystają ustalając coraz to wyższe ceny. Ostatecznie wybraliśmy rastamana jako naszego organizatora Safari.
2) Na jedną dobę zmieniliśmy tuk tuka na kolej. W jedną stronę było tylu pasażerów, iż nie szło domknąć drzwi -dzięki temu widzieliśmy piękne widoki. W drodze powrotnej wybraliśmy najniższą klasę... w której jednak udało się usiąść przy oknie.
Po zejściu piękna i młoda dziewczyna ze Sri Lanki w ramach "uśmierzania bólu" (takie namioty były po drodze) naciera Piotrkowi stopy jakąś maścią.